27 gru 2015

New Years Changes

Pozostawiam tylko kilka westchnień do świątecznej atmosfery, która mimo braku śniegu, była obecna w moim domu. Nie zauważyłam kiedy Święta się zaczęły, a tym bardziej skończyły. Wyobraźcie sobie, że siedzicie nieopodal choinki, w tle słychać Michael'a Buble, a Wy zajadacie się pierniczkami, a Wigilia nadal trwa. Ja robię tak do tej pory. Wieczorami przesiaduję też przy kominku (obowiązkowo) pod kocykiem. Śniegu nie ma i chyba nie będzie. Mimo to uparcie czytam "W śnieżną noc" opisującą trzy różne opowieści bożonarodzeniowe. Wczoraj udało mi się przysiąść nad filmikiem. Dopracowałam każdy najmniejszy szczegół, jednak nadal mam wątpliwości co do wstępu i zakończenia. Pracuję nad powtarzalnym logo, które mogłabym umieszczać przy każdym filmie.
Filmik obsadziłam w jednym z moich ulubionych polskich miast - w Toruniu, który odwiedziłam już co najmniej trzy razy w tym roku. Kilka dni temu dostałam propozycję od rodziców, by znowu tam się wybrać. Jednak ze względu na ilość planów, które chciałabym zrealizować tutaj na miejscu, zrezygnowałam z wyjazdu. Oznaczałoby to, że nie dałabym już rady odetchnąć pomiędzy skokiem po historię, a biegiem między pudłami. Z resztą nie starczyłoby mi czasu na odpoczynek.

//Shirt - Stradivarius/Watch - Casio//
//Scarf - Zara//
Została mi masa powakacyjnego, wspaniałego materiału do filmików. Okazało się, że mam jak połączyć w całość te fragmenty, które bardzo bym chciała Wam pokazać. Myślę, że domyślicie się o co chodzi kiedy już opublikuję filmik. Pojawiło się tak wiele ekscytujących rzeczy w moim życiu, że właściwie nie wiem od czego mogłabym zacząć. Oceniam je tak ze względu na to, że wykazuję tendencję do cieszenia się z tych jakże popularnych, cytatowych małych rzeczy. Chwilowo w moich rękach spoczywa odpowiedzialność za remont pokoju, do którego dojdzie dopiero wtedy, gdy uda mi się wynieść z niego całą zawartość półek i właściwie....wszystkiego! Z jednej strony jest to myśl niezwykle osłabiająca, z drugiej uda mi się spełnić kolejne marzenie. Cóż może jestem zbyt mało wybredna w swoich marzeniach, ale plan, który nie dochodzi do skutku przez dwa lata, sam z siebie urósł do rangi czegoś wyjątkowego przez co nieco patetycznego. 


//Lips - Rimmel Red velvet/ Bag - Italy Bergamo//
Zdaję sobie sprawę, że już wszyscy złożyli sobie życzenia. Jednak lubię nieszablonowe pomysły, zatem życzę Wam dużo wypoczynku, ale zachęcam też żebyście wykorzystali ten wolny czas na zrobienie tego na co nigdy nie macie czasu. Wszystkich tych niespełnionych ambicji, które ignorujecie, choć nawiedzają Was i nie dają spokoju. Tak właśnie staram się postępywać, choć muszę przyznać, że historia nieco na tym cierpi. Ale to już mój problem organizacyjny, który próbuję się rozwiązać. Tak czy inaczej spełniajcie się w tym co kochacie, śpijcie do jedenastej, ale nie dłużej. Dobrze wiecie, że każda minuta później skraca Wasz dzień. Doba ma niestety jedynie dwadzieścia-cztery godziny i ani chwili więcej. Podsumowując życzę Wam samospełnienia, rozsądku w wyznaczaniu sobie celów - balansu pomiędzy snem, lenistwem, a obowiązkami i pasją. Wierzę w Was i widzimy się niedługo w kolejnym wpisie.

16 gru 2015

Put your crown on

Wydaje mi się, że problem wielu z nas to niepotrzebne przejmowanie się, często nawet najmniejszymi detalami. 



Poprzez różne doświadczenia - relacje z ludźmi z otoczenia dalszego, jak i tego najbliższego, obserwacje rywalizacji i wielu innych czynników z życia codziennego, doszłam do wniosku, że chcę przedstawić Wam swój punkt widzenia.
Prosty przykład - fora społecznościowe, za których pomocą staramy się pokazać, że jesteśmy kimś ciekawym, ważnym, bądź lubianym. Bo właściwie w jakim celu upubliczniamy szczegóły na temat swojego życia w internecie? - "Kiedy? U kogo? Po co? Z kim?".

Często staramy się zachowywać tak jak wszyscy , by broń Boże nie być inny niż ci wszyscy. Bo tak jest najbezpieczniej i zdaniem niektórych...najwłaściwiej. Jeszcze ktoś pomyśli, że coś jest z nami nietak i co byśmy wtedy zrobili? Staramy się nie powiedzieć nic co mogłoby chociaż w niewielkim stopniu być niezgodne ze zdaniem innych. Priorytetem jest bycie akceptowanym, przez co tracimy asertywność i indywidualność.

Na rzecz czego? Popularności? Wiedząc, że mimo dobrych, za to nierozsądnych chęci, nie zawsze się to uda. Ale czy warto nawet próbować udawać kogoś kim nie jesteśmy? Chyba nie sądzisz, że tłumiąc w sobie to, co chciałbyś powiedzieć na głos, jesteś sobą? Chyba najtrudniejszym aspektem w tym temacie jest pogodzenie się z faktem, że nie zawsze i nie każdy będzie Cię lubić.
W tej materii mam dosyć dużo doświadczeń. Chociażby, dlatego że zawsze lubiłam wyróżniać się z tłumu, mieć własne (uzasadnione), czasem troszkę przekorne zdanie i dużo przebywać w towarzystwie innych ludzi. Pogodzenie ze sobą tych rzeczy nie jest najłatwiejsze. Jednak nigdy nie zatraciłam w tym siebie. Mimo częstych wątpliwości starałam się mieć swój styl, rozum i jak już wcześniej mówiłam, własne zdanie. Nawet nie próbować się dostosowywać do wymagań innych żeby zdobyć ich aprobatę. Nie widziałam w tym sensu. Robiłam to co uważałam za słuszne, i co sprawiało mi przyjemność. Oczywiście, że przez takie podejście nie raz spotkałam się nawet z całą falą krytyki, która początkowo nadeszła przez moją działalność w internecie. I wiecie co? Nic, dosłownie nic. Z czasem zaczynasz rozumieć, że taka jest ludzka natura. Chociaż krytyka nie zawsze jest wobec nas fair, to taka jest kolej rzeczy. Masz dwie opcje albo się martwić i próbować się dostosować, a tym samym poddać, albo... się z tym pogodzić. Co wybierasz?


Drugą opcję, za którą opowiadam się całym sercem zmodyfikowałam o pewien bonus. Nie dość, że przyjęłam za pewnik krytykę to stała się ona dla mnie ogromną motywacją. Nawet ta nieuzasadniona zamiast zatruwać moje życie, okazała się napędem do działania, do stawania się jeszcze lepszą w tym co chcę udoskonalać.

 Każdy z nas oczywiście ma też swoje chwile słabości i myślę, że z drugiej strony o tyle, o ile powinniśmy spełniać pewne normy moralne (o czym wspominam by nie brzmieć jak osoba namawiająca do ignorancji i bezkarności), to nie żyjemy po to, by spełniać czyjeś oczekiwania. Żyjemy sami i dla siebie. Prawda jest taka, że tylko TY i wyłącznie Ty jesteś odpowiedzialny za własne szczęście. Pamiętaj, że jeżeli ktoś nie lubi Cię takim jakim jesteś, to zmienianie się dla tych ludzi oznacza, że marnujesz swój czas i potencjał. Na spełnienie czyichś potrzeb i na bycie smutnym. Jeżeli nie można być przy kimś sobą, to nie jest on wart nawet naszego spojrzenia. Jak wspomniałam nie chodzi o to, żeby się zaprzeć w sytuacji, kiedy wiesz, że robisz coś złego wymówką typu "mam taki charakter, jak coś Ci się nie podoba to Twój problem" tylko zrobić szybką analizę za i przeciw. I czy rzeczywiście dany zarzut ma sens.


Więc głowa do góry, bo nadszedł czas zwalić świat z nóg.

In our lives we have to realise that no matter how long we believe that we can make people accept our person, it won't happen every time, with everyone. It is just impossible. At some point in our lives we need to understand that no matter what, there is always going to be someone that would like to brig is down. So pick your head up, put your crown on, cause it's time to knock world off it's knees.

10 gru 2015

Feels good

Dawno nie miałam okazji zwyczajnie poleżeć w łóżku delektując się dobrą muzyką. I mimo, że moje gardło przypomina papier ścierny czuje się lepiej niż w niejeden wieczór. Zwykle pisząc nie lubię słuchać muzyki, jednak dziś wspaniałym uczuciem jest uderzanie palcami w klawiaturę w jej rytmie. Z pewnością przypominam wkręconego w swoją pracę DJ-a. Stworzyłam dla Was kilka playlist tematycznych między innymi świąteczną "Christmas" i moją ulubioną, uniwersalną "Life Vibes". Jeżeli chcecie ich posłuchać wystarczy, że klikniecie na nazwę. Uzupełniam je na bieżąco i tworzę nowe perełki, więc zachęcam Was do obserwacji mojego profilu.

  Niedługo, ściślej mówiąc w piątek, ponownie wyjeżdżam do Torunia. Naprawdę uwielbiam klimat tego miasta. (I powyższe  ciasto!) Za każdym razem, gdy je odwiedzam, wydaje mi się bardzo przytulne. Ponadto wystarczy wybrać się na spacer po starym mieście, by poczuć mój ulubiony, elegancki klimat. Określenie urokliwy idealnie oddaje jego charakter. Swoją drogą przyznam, że mimo wszystko nie chciałabym tam mieszkać. Moim marzeniem jest wyjechać kiedyś zagranicę. Na razie najprzychylniej myślę o Londynie oraz Hiszpanii. Istnieje kilka kategorii, których nie mogę pogodzić chcąc wybrać miejsce nauki i późniejszego zamieszkania: wysoki poziom rozwoju - konkretnie dostęp do ogólnoświatowych marek, sklepów, sieci, miejsc pracy np. firm zatrudniających ludzi na większości zachodu - daje to możliwość przeprowadzki do innego kraju wraz z utrzymaniem pracy i przy dużym szczęściu premią; ciepła pogoda przez cały rok (jesienna pogoda nie jest w moim odczuciu ciepła), klimat i mentalność mieszkańców. Na razie planuję studiować i pracować w Londynie, po czym kiedyś, kiedy się rzeczywiście usamodzielnię i dojdę do czegoś w życiu, z chęcią zamieszkam na Teneryfie. Taka przyszłość wydaje mi się niezwykle atrakcyjna, jednak nie wiem czy rzeczywista.


Mam ogromną ochotę nakręcić nowy filmik, tylko, że nie wiem o czym. A nie mam pojęcia czy ktoś czasem jeszcze zagląda na mój kanał i tego bloga w nadziei, że dam po sobie jakiś znak życia? Podjęłam decyzję, że zabieram się od nowa za pracę. Tym razem postaram się pojawiać  nieco częściej. Teraz tylko pytanie w jaki sposób powinnam ogłosić swoją obecność. Może zabrać się za TMI tag? Lub zwyczajnie tag złożony z pytań zadanych przez Was? A może lepiej było by gdybym nakręciła małą zapowiedź tego co chcę wstawiać na kanał, a potem odpowiedziała na Wasze pytania np. w kolejnym filmiku? Co o tym sądzicie?



Zostawiam jeszcze kilka oznak złotej jesieni, do której niestety już nie wrócimy.
 Bardzo możliwe, że kolejny post jakiego możecie się spodziewać będzie o pielęgnacji twarzy. Konkretnie pielęgnacji brwi i rzęs, chyba że uda mi się w Toruniu zrobić zdjęcia, z których będę wyjątkowo dumna.