23 sty 2015

Cheeks flushed with the night

Przyszły tydzień będzie niczym polska Arktyka, która obejmie cały nasz kraj. Jak wielkim szczęściem jest wyjazd dokładnie zaraz przed pojawieniem się mrozu szesnastu stopni na minusie.Tak właśnie prezentuje się moje podejście do naszej pogody, a mimo tego, gdy zaskoczył mnie pozorny śnieg, o wczesnej porze godziny ósmej w weekendowy poranek, rzuciłam się w stronę okna podziwiać drugi w tym roku biały puch. Jak wielkie było rozczarowanie, gdy okazał się być jedynie optycznym złudzeniem wywołanym mgłą. Nawet to zdarzenie nie zmieniło mojego uporu w twierdzeniu, że klimatyczny przełom wiosenno-letni to jedyny czas jaki jestem w stanie zaakceptować. Poszłabym nawet o krok z myślą, że wiosna dodaje mi energii, a w lato rozpiera szczęście. 
/ph. Gaba Sygowska/Czasamitakbywa./
Wydaje mi się, że wyolbrzymiam sytuację wynosząc ją na skalę arktyczną, ale cóż Wam poradzę... Jestem typem człowieka wiecznego dygotu. Dnia powszedniego siedząc z laptopem na kolanach zawsze mam na sobie bluzę. Ewentualnie owijam się kocem, niczym burrito przykrywające soczyste mięso. Z tą różnicą, że to konkretne mięso nazwałabym raczej niskokalorycznym. Mam nadzieję, że dobrze wybrnęłam używając tej jakże wyszukanej i życiowej metafory. Chyba zostanę wzorowym Futurystą , który nie przestrzega stawiania kropek. Nie potrafi się też pozbyć przymiotników, bez których jego zdaniem nie można oddać sensu tekstu. W końcu kto by się przejmował zasadami interpunkcji, czy konstruowaniem zdań podrzędnych i współrzędnych? Z pewnością wkroczyłam już w wolną interpretację na temat Futurystów, aczkolwiek liczę na to, że ktoś mnie w tym temacie poprze. Nie sądziłam, że historia języka polskiego kiedykolwiek może natchnąć do tak przedziwnego wniosku. Jak widać wszystko jest możliwe. Tak dobrze jest być humanistą, zawsze można zrzucić winę swojego spaczenia na tę właściwość!
/Coat - Stradivarius/Sweater - Zara/
Zastanawiam się czy rześkie powietrze znad Morza Śródziemnego odświeży mój umysł i dostarczy pomysłów na przyszłe posty. Nie muszę chyba mówić, że wyjazd będzie nieprzerwaną sesją wszystkiego naokoło. Takie okazje trzeba bezmiernie (i bezdusznie) wykorzystywać. Jest to trafne określenie ze względu na przewidywalną reakcję rodzicielstwa "zachwyconego" niewyczerpaną energią fotografa. Używanie statywu i bieganie w dwie strony używając samowyzwalacza nie jest moim marzeniem. Być może zdołam przekupić siostrę propozycją jej własnej sesji. Jeszcze doprowadziłabym do powstania kolejnego żartu na temat nadmiernie entuzjastycznych blondynek turystek.

Cała sytuacja znacznie się ułatwiła, gdy na miejsce poprzedniego grata pojawił nowy telefon. Od tego momentu zniknął problem złych jakościowo zdjęć.W razie bezradności mogę się nim posłużyć zapobiegając tym samym późniejszemu zawodowi. Z doświadczenia wiem, że okazja do zrobienia najpiękniejszego zdjęcia nadarza się akurat kiedy zostawimy cały sprzęt w domu. Od Świąt jestem przygotowana na wszelkie ewentualności!
Są za to jeszcze rzeczy, których dotąd nie ruszyłam. Sprawy typu pakowanie, czy inne niecierpiące zwłoki bzdury. Właściwie pominęłam dzisiaj ze dwa posiłki i wszystko odwrócone jest do góry nogami. Powoli kończę już dzisiejszy wpis. Muszę tylko wspomnieć, że bardzo podoba mi się klimat porcelanowej lalki, który udało się uzyskać na fotografiach. Zatem życzę Wam udanego drugiego tygodnia ferii i znikam!

xx Zuza

10 sty 2015

Winter Look #1

Dziś nadszedł ten wspaniały dzień, w którym w końcu mogę Wam pokazać efekty współpracy z jedną z najsympatyczniejszych i najzabawniejszych osób jakie dotąd poznałam - Gabą.
 Cała praca wymagała dużego poświęcenia, ze strony obu z nas. Było zimno i wiał przenikliwy wiatr. Jednak mimo tego, że warunki pogodowe nic nie ułatwiały, udało nam się. I tak oto prezentuję Wam dzisiaj jedne z najładniejszych zdjęć jakie kiedykolwiek mi zrobiono. 

/ph.Gaba Czasamitakbywa./marki w filmiku/
Przy okazji zabrałyśmy na spacer psa Gaby - Gryzeldę, która również się pojawia w filmiku WinterLookbook (aby go obejrzeć wystarczy, że klikniecie na jego nazwę).

 Jeżeli chcecie zobaczyć Gryzię w najlepszym wydaniu (jakkolwiek by to nie brzmiało) - z brwiami, to w następnym poście z pewnością znajdzie się takie jej zdjęcie. Z resztą kolejnym razem zobaczycie też drugi outfit oznaczony #2.
Właśnie siedzę z kubkiem herbaty rumiankowej, od której się ostatnio uzależniłam i próbuję podsumować miniony rok. Oczywiście mimo, że jest dopiero trzecia po południu nastała ciemność. Nie wstawię więc tajemniczych zdjęć, na których raczę się przepysznym napojem. Akurat pierwszy raz przypadkowo wyszedł mi typowy messy bun, którego ułożenie na kręconych włosach jest nierealne. Szansa na udokumentowanie i jego dowód zniknęła wraz z zachodem słońca. Trochę szkoda, ale mówi się trudno.
Czy chcielibyście zobaczyć filmik z pytaniami poprzez, które opisałabym co się we mnie i u mnie zmieniło? Wydaje mi się, że w ten sposób mogę Wam pokazać więcej siebie - twarzą w twarz, jak przyjaciele siedzący razem na kanapie (i zajadający się czekoladą, bo czekolada to życie). Dowiecie się takich rzeczy, które dotąd wolałam przemilczeć oraz tych, które sprawiły, że mój charakter i podejście wywróciły się do góry nogami.
 W Święta niestety nie spadł śnieg, który uważam za klimatyczny mus i bożonarodzeniowe sacrum. Jednak gdy usiedliśmy już do wigilijnego stołu, i tak poczułam magię Świąt. Do tej pory zachodzę w głowę dlaczego dostałam więcej niż to sobie wymarzyłam. W tym roku rodzina sprezentowała mi: najnowsze perfumy Giorgio Armaniego - Si, iPhone-a 5s, bezprzewodowy głośnik bluetooth i stację dokującą do telefonu. Już samego iPhone-a uważałam za odległe i niemożliwe do spełnienia pragnienie i z pewnością możecie sobie wyobrazić moje zaskoczenie. Zaś po użyciu perfum czuję się jak to określiłam, gdy odwiedzałam z mamą Douglasa - "Jak milion dolarów".

Cała sytuacja wyglądała tak, że gdy szłyśmy zrobić przed-zimowe zakupy dostrzegłam zapach Si, który rzucił mi się w oczy podczas przeglądania nowinek ze świata Fashion&Beauty. Z tego powodu powiedziałam - "Chodźmy się tylko popryskać". Stwierdziłam, że - "Będziemy pachnieć jak milion dolarów". Właściwie to ja wypróbowałam zapach Miss Dior bo wygrywając moje zainteresowanie delikatnym i dziewczęcym flakonem. Sprawdziłyśmy oba zapachy i powiedziałam, że bardziej podoba mi się wabik, który nas tu sprowadził czyli Si.

 Pod ostatnim postem część z Was pisała, że też byście chcieli dostać ten sam telefon. Jestem bardzo ciekawa co Wy dostaliście na Święta? Co do moich prezentów samych w sobie to właściwie, czy byłyby to futrzane skarpetki z szalikiem do kompletu, czy przykładowo torebka Michaela Korsa - jak już poprzednio wspomniałam - "I tak bym się ucieszyła"

Na koniec zapraszam Was jeszcze na swojego Instagrama - zuuzq, na którego trafiają wszystkie moje ulubione zdjęcia (wiele innych poza sesją). Zachęcam też do odwiedzenia strony Gaby z idealną fotografią - Czasamitakbywa.
xx Zuza